Wywiad z Tadem Williamsem

Przeprowadzony przez Mary Anne Mohanraj dla magazynu "Strange Horizons".

14/05/2001

Tad Williams jest autorem, który zdobył światowy rozgłos dzięki takim utworom fantasy jak: cykl “Pamięć, smutek i cierń”, “Pieśń Łowcy”, seria “Inny świat”, itd. Teraz zamierza zacząć pisać w innym miejscu - w Internecie! Jego nowy projekt nosi nazwę „Shadowmarch”. Jest to powieść w odcinkach prezentowana w sieci. Autor jest tutaj, aby powiedzieć nam więcej o tym ekscytującym projekcie.

Mary Anne Mohanraj (MM): Tad, może zaczniemy od tego, że po prostu powiesz nam coś o tej opowieści. Jak ona będzie wyglądała? Czym chciałbyś, aby się stała?

Shadowmarch Logo

Tad Williams (TW): Na początku będzie to ładna, oparta na tekście strona z możliwością obejrzenia ilustracji (jednak nie będą one „wklejone” w tekst, gdyż wydłużyłoby to czas downloadu dla tych, którzy będą chcieli czytać w trybie „offline”). Przecież to o opowieść chodzi przede wszystkim. Będzie także „skrzynka kontaktowa”, dział z wiadomościami, materiały związane z tym co się dzieje „za kurtyną” czyli informacje o samym projekcie jak i o świecie w którym rozgrywa się akcja. Wszystko jest nowe- jestem w trakcie tworzenia świata i bohaterów.

Shadowmarch castle

Zmierzamy do tego, aby nasza strona była bardzo wszechstronna i posiadała wiele materiałów - tony rysunków wykonanych prze wielu różnych ludzi (mam nadzieję, że również przez fanów), trochę animacji, muzyki, może trójwymiarowe plany lokacji (po to, abyście mogli zwiedzać zamek, który leży w samym sercu świata) i wszystko inne, co uda nam się wymyślić, mogłoby być fajne i działałoby w sieci. Planujemy część ewentualnych zysków „wkładać” w aktualizację strony.

Mam nadzieję, że będzie to kompletna, pięknie rozwijająca się historia, która będzie często rozrastać się o kolejne, nowe odcinki. Do tej pory sam jeszcze nie wiem co stanie się dalej. Mam nadzieję, że przeniosę ten entuzjazm do projektu. Chciałbym, aby czytelnicy zastanawiali się, co się stanie dalej, co bohater powinien, a czego nie powinien zrobić, o co tak na prawdę chodzi w tym wątku, a o co w innym i mam nadzieję, że będą o tym pisać w „skrzynce kontaktowej” przysyłając mi pełne gniewu lub zadowolenia e-maile, itd.

Przypuszczam, że chciałbym również, (i to jest jeden z powodów dla których zdecydowałem się napisać coś w odcinkach) aby ta historia osiągnęła coś podobnego jak seriale telewizyjne, gdzie widzowie żyją trwającą historią. Jednym problemem z pisaniem powieści, mojej pierwszej miłości, jest to, że w międzyczasie ludzie dyskutują o czymś, po czym już szybko zapominają (?) (Być może właśnie dlatego zacząłem pisać kilkutomowe powieści).

I jeżeli ten projekt przyniesie wystarczająco dużo pieniędzy, abym mógł się tym zajmować przez jakiś czas to też będzie w porządku!...

MM: To brzmi fascynująco. Naprawdę podoba mi się pomysł stworzenia kulturowej więzi z twoimi czytelnikami. Mam dużo tego typu doświadczeń związanych z własną stroną internetową. Powieść nad którą obecnie pracuję została sprowokowana przez internautów, którym spodobała się pierwotna wersja opowieści i to stało się zalążkiem historii. Gdybym opublikowała ją tylko jako część zbiorku opowiadań, to wątpię czy wiedziałabym jak ludzie ją przyjęli. Czy spodziewasz się w związku z tym jakiś problemów? Co się stanie jeśli ludzie będą chcieli, abyś skupił się na bohaterze, którego ty osobiście nie chciałbyś bardziej przybliżać?

TW: O tak, nie tylko sądzę, że będzie coś na mnie wymuszane. Posunę się dalej i powiem, że  będę bardziej narażony na wpływ czytelnika pisząc „Shadowmarch” niż byłem kiedykolwiek, gdy pisałem kolejne tomy moich cyklów „na papierze”. Ponieważ nawet zaczynając pisać powieści wielotomowe, już wtedy miałem zaplanowane większość opowieści jak również pomysł na jej zakończenie. (To nawet bardziej konieczne pisząc powieści wielotomowe, gdyż do czasu gdy kończysz opowieść, wcześniejsze „kawałki” są już drukowane i wtedy trudno jest cokolwiek zmieniać...)

Tak naprawdę, mam nadzieję, że jedną z tych fajnych rzeczy w „Shadowmarch” będzie „skrzynka kontaktowa” znajdująca się na stronie i ludzie, którzy będą mogli wyrażać tam swoje opinie. Jeżeli czytelnicy będą chcieli mieć więcej szczegółów o bohaterze (lub też mniej) bardzo możliwe, że wpłynie to na to co zrobię. Nie oznacza to wcale, że zamierzam pozwolić komuś innemu pisać tę historię za mnie-  za bardzo lubię wszystko kontrolować i mam zbyt wiele pomysłów, które chcę wprowadzić w życie. Lecz bez wątpienia będę zwracał uwagę na to co czytelnikom się szczególnie podoba lub na co patrzą z niechęcią.

MM: Hmm... wspomniałeś coś o umieszczaniu ilustracji wykonanych przez fanów na stronie (robi tak wielu komiksowych artystów na końcu swoich książek). Czy również będziesz otwarty na opowieści pisane przez fanów? Jeśli projekt ruszy i stanie się niesamowicie popularny, to możliwe, ze niektórzy z twoich czytelników będą chcieli pisać historie osadzone w twoim świecie, z udziałem twoich bohaterów. Czy będziesz coś takiego popierał? Akceptował? Publikował?

TW: Sądzę, że zarówno ilustracje fanów jak i opowiadania fanów mogą być świetne - stworzone przez fanów grafiki, przedstawiające moje światy i moich bohaterów, już istnieją większość z nich do stworzona do cyklu „Pamięć, smutek i cierń”. Zawsze jestem zdziwiony jak inni ludzie wyobrażają sobie rzeczy, które napisałem, jak biorą je do siebie.

Jedyną rzeczą, która w „Shadowmarch” będzie musiała być inna to właśnie to, że wszystko co zostanie dodane do „Shadowmarch”, będzie musiało stanowić część tej historii. W przeciwnym razie może to się stać prawdziwym koszmarem. Nie cierpię robić czegoś takiego, ale na tysiąc wspaniałych, czułych czytelników zawsze znajdzie się jeden, który cię (mam na myśli mnie) oskarży mówiąc: „Ja stworzyłem twoją historię, a ty mi ją ukradłeś”, czy też podobne bzdury.

Naprawdę nie znoszę rozmawiać o negatywach, więc przejdźmy do pozytywów: tak byłoby wspaniale, gdyby ludzie chcieli przyczynić się do radości innych fanów. Planuję im to ułatwić, bo sam jestem ciekaw co z tego wyniknie.

MM: Dla mnie brzmi to rozsądnie i sądzę, że twoi fani się z tym zgodzą. Myślę, że bardziej interesowało, żeby podzielić się swoją pracą niż, aby uzyskać jakieś pieniądze dla siebie z tego projektu. Mówiąc o pieniądzach: w jaki sposób planujesz pobierać opłaty? Strona tymczasowa nie wyjaśnia niczego w związku z tym. Czy chcesz, aby ludzie płacili za każdą część z osobna? Może pojedyncza opłata za dostęp? A może coś innego?

TW: Jeszcze nie ustaliliśmy systemu płatności. To jest jeden z powodów dlaczego nie odpowiedzieliśmy na żaden z tych adresów e- mailowych, które podali zainteresowani czytelnicy, na czymś co nazywamy „stroną tymczasową”. Jej adres to shadowmarch.com, ale w żadnym wypadku nie jest to ostateczna wersja. Planujemy zagwarantować przynajmniej swa różne sposoby kupna opowieści. Chcemy pobierać albo oddzielną opłatę za odcinek lub opłatę na pewien okres. Ludzie, którzy wykupią „wejściówkę” na dany okres, będą mieli dostęp do wszystkiego co już jest zrobione (przez ten sześciomiesięczny okres) i do wszystkiego co w danym okresie się pojawi.

Jeżeli będzie to działać poprawnie, czytelnik będzie mógł wtedy czytać bezpośrednio na stronie, ściągać (w różnych formatach) lub robić i jedno i drugie. Mam nadzieję, że uda nam się rozwiązać problem, który miał Stephen King z „The Plant”. Ludzie nie mogli wtedy ściągać czegoś za drugim razem, gdy zgubili pierwszą wersję lub gdy chcieli to mieć na innym komputerze. Trudno mi teraz składać uroczyste oświadczenia, ponieważ jest dużo technicznych drobiazgów z którymi trzeba się uporać, a nasi producenci są już przepracowani i dostali przedpłatę, ale postaramy się projekt uczynić jak najłatwiejszym w obsłudze i najfajniejszym jak to tylko możliwe.

MM: Czy zdecydowałeś w jakich formatach będzie dostępna opowieść?

TW: Dokonaliśmy już większości obliczeń, ale jeszcze nie usiedliśmy i nie przestudiowaliśmy, ile czasu i pieniędzy będzie nas kosztować dostosowanie do różnych formatów. Jednak jak powiedziałem już wcześniej, będę się starał uczynić wszystko tak proste jak to tylko możliwe, ucząc się z pionierskich projektów, które tworzyli lub tworzą inni ludzie. Jednak dopóki korzystamy z naszych własnych funduszy, istnieje pewna górna granica finansowa, której nie możemy przekroczyć, zwłaszcza na początku.

MM: Brzmi uczciwie- my także myśleliśmy o zaoferowaniu magazynu „Strange Horizons” w różnych formatach plików,a ja ciągle czuję się zagubiona wśród tych wszystkich możliwości. Miejmy nadzieję, że wkrótce ukaże się  kilka najlepszych (i najbardziej przystępnych) formatów. Chciałabym wrócić do Kinga i jego „The Plant”- ta książka generalnie została określona mianem „wielkiej porażki”. Osobiście nie zgadzam się z takim stwierdzeniem. A co ty o tym myślisz?

TW: To dziwne uczucie mówić o tym, z tego względu, że jest to jedyne w swoim rodzaju. King jest jedyny w swoim rodzaju: może dostać pozwolenie na zrobienie czegokolwiek, a to i tak automatycznie będzie opublikowane. Poza tym ma niezliczoną ilość fanów na całym świecie. Dlatego nie wiem czy mogę określić czy był to sukces czy też nie. Zarobił sporo pieniędzy, ale mniej niż mógłby dostać za normalną książkę. Ludzie irytowali się z powodu formatu. Ludzi zawsze irytują nowe formaty i w tej dziedzinie jest jeszcze dużo do nauki.

MM: To prawda, że zarobił mniej, niż gdyby wydał normalną książkę- ale przecież nie dokończył pisania. Myślę, że bardzo trudno jest przewidzieć co by się stało, gdyby dokończył. Moje doświadczenia z Internetem pokazują, że to niesamowicie liczy się długowieczność, dużo bardziej niż w drukowanych książkach. King zadecydował, aby szybko zakończyć, takie było jego prawo, i przez to jest trudno uczciwie ocenić cały eksperyment.

„Shadowmarch” bez wątpienia będzie porównywany z „The Plant”- co King zrobił dobrze, a co źle? Co zamierzasz zrobić inaczej?

TW: Z powodu mojej pracy (i mojego życia domowego, mam dwoje małych dzieci, a to jest trochę rozpraszające) czytałem tylko fragmenty „The Plant” i nigdy nie próbowałem aktualnego sposobu downoloadowania. Dlatego wszystkie wyrażone prze ze mnie komentarze będą pochodzić z „drugiej ręki”.

Sądzę, że główna różnicą będzie to, że chcę aby strona shadowmarch.com sama w sobie była celem. Aby to było miejsce gdzie można „pójść” i przeczytać lub ściągnąć kolejny odcinek, lecz także podzielić się swoimi pracami, podyskutować, dać mi jakieś specjalne zadanie, czy cokolwiek innego.( Jednym z moich wzorców są jedne z pierwszych komiksów Marvela z lat sześćdziesiątych, kiedy taki młody czytelnik jak ja po raz pierwszy zaczynał dowiadywać się czegoś o ludziach tworzących komiksy). Sądzę, że w ten sposób w większym stopniu poznaje się dane medium. Mam nadzieję, że ogólna dyskusja o „Shadowmarch” nie będzie się obracać jedynie wokół tego jak bez problemu ściągnąć pracę czy ile to kosztuje.

Moje ostateczne zdanie jest takie, że cieszę się iż człowiek z taką pozycją jak Steve, ciągle próbuje się rozwijać (widzisz, nigdy go nie spotkałem, a i tak nazywam go Steve- tak dobrze jest znany). Wielu ludzi stara się robić coś podobnego, ale oni nie przyciągają tyle uwagi. Właśnie w ten sposób to działa. Myślę, że twórczość w Internecie jest tylko małym kroczkiem w znacznie bardziej skomplikowanym procesie, który nazywam „telemorficzną rozrywką”- jest to forma rozrywki, która łączy pisarstwo z filmem i serialem- to będzie niesamowicie fajne, więc nie mogę się doczekać, aby to zobaczyć. Dlatego wszystko co przyśpiesza ten proces (włączając moje własne wysiłki) powinno być dobrą sprawą.

MM: Łącząc ten projekt z twoimi innymi pracami, czy sądzisz, że przez swoją pisarską karierę wytworzyłeś jakieś filozoficzne przesłanie lub jakieś nowe techniki artystyczne?

TW: Pisząc naprawdę długie, wielotomowe powieści z dużą ilością wątków i bohaterów, nauczyłem się żonglować akcją, stosując wiele niespodziewanych jej zwrotów- nie możesz się spodziewać, że ludzie będą śledzić losy dwudziestu lub więcej bohaterów przez tysiące stron, jeśli nie będziesz pchał akcji w przód- i takie działania mi odpowiadają.

„Shadowmarch” będzie głównie, tak jak moje inne prace, rodzajem ciągle trwających zawodów pomiędzy mną a czytelnikami. W tym konkursie czytelnicy będą chcieli przejrzeć mnie tzn. domyślić się co zrobię dalej (z tego powodu, że czytali tek wiele rodzajów powieści i przez to czują się jak eksperci), a ja będę starał się ich przechytrzyć... znowu, znowu, i znowu.

Jeśli mam być z tobą szczery, to naprawdę fajne.

Oczywiście będę robił również inne rzeczy, które mnie cieszą. Czyli będę tworzył różne powieści z gatunku fantasy lub science fiction, poskładam je do kupy i postaram się stworzyć je  tak niesamowicie prawdziwymi, aby czytelnik uwierzył, że to wszystko może stać się naprawdę. Lub, że może w jakimś innym wszechświecie już się tak dzieje.

To także jest fajne.

MM: Cieszę się słysząc, że spodziewasz się iż ten projekt dostarczy tyle zabawy zarówno tobie jak i czytelnikom.

Sądzę, że otrzymałam już odpowiedzi na wszystkie pytania. Jako twoja długoletnia fanka i jako wieloletnia użytkowniczka Internetu, patrzę w przyszłość zastanawiając się jak Ci pójdzie z projektem „Shadowmarch”. Myślę, że ma on potencjał, aby być fajnym, interesującym i ekscytującym. Będę niecierpliwie czekać na jego start. Wszystkiego najlepszego i dziękuję, że poświęciłeś czas, aby udzielić wywiadu dla „Strange Horizons”.



Podziękowania dla LarZ'a za przetłumaczenie tekstu.